Wyzwalająca siła miłości

 

            Pod koniec maja ubiegłego roku na ekranach nielicznych polskich kin pojawił się film „Na imię ma Sabine”. Został zrealizowany przez słynną francuską aktorkę Sandrine Bonnaire. To jej pierwszy film dokumentalny. Aktorka przedstawia w nim poruszającą historię swojej autystycznej siostry Sabine.

 

Tragiczne losy Sabine

 

            Siostry wychowują się w wielodzietnej rodzinie. Sabine uczęszcza do szkoły masowej. Błyskawicznie uczy się pisać i czytać. Niestety jej inność zostaje szybko zauważona. Pojawiają się zachowania autoagresywne. Dziewczynka staje się pośmiewiskiem. W wieku dwunastu lat opuszcza szkołę. Jednak nadal jest aktywna. W domu uczy się angielskiego i geografii, komponuje, robi swetry i szmaciane lalki. Porusza się samodzielnie, nawet jeździ na motorowerze. Jest bardzo związana z rodzeństwem. Stopniowo wszyscy się wyprowadzają i zostaje sama z mamą. Rodzeństwo ją odwiedza i organizuje wspólne wyjścia. Po śmierci brata mama i Sabine przeprowadzają się na prowincję. Dla dziewczyny to wydarzenie i separacja z rodzeństwem jest emocjonalnym szokiem. Tyje, zaczyna pluć, drze zdjęcia, jest agresywna wobec matki. Próby zamieszkania z siostrami i braćmi kończą się niepowodzeniem, gdyż Sabine destabilizuje życie ich rodzin i wzbudza lęk wśród dzieci. Zatrudnione do zajmowania się nią opiekunki szybko się zniechęcają. Nie udaje się też znaleźć żadnego ośrodka. Ostatecznie aż pięć lat spędza w szpitalu psychiatrycznym. Tam nasilają się lęki. Na skutek leków Sabine drży i się ślini. Często ma zakładany kaftan bezpieczeństwa.

 

Światełko w tunelu

 

            Sandrine nie poddaje się. Wciąż szuka miejsca, w którym jej siostra mogłaby prowadzić godne życie, ale we Francji takich ośrodków jest zdecydowanie za mało. Wreszcie dzięki wpływom i licznym kontaktom aktorki, po długim oczekiwaniu dla Sabine znajduje się miejsce w nowo otwartym centrum w Charente. Dopiero tam zostaje właściwie zdiagnozowana. Sabine, która po przyjściu do ośrodka nie mówi i sprawia wrażenie całkowicie nieobecnej, powoli nabiera zaufania, komunikuje się słownie, nawiązuje kontakty i uczestniczy w terapii. Udaje się zmniejszyć silne dawki lekarstw. Po latach upokorzeń autystyczna kobieta w końcu znajduje swoje miejsce i ludzi, którzy ją akceptują, obdarzają życzliwością i zainteresowaniem.

            W centrum mieszka pięcioro pensjonariuszy. Zajmują się końmi, ogrodem, wraz z terapeutami chodzą na spacery, świętują urodziny. Terapeuci dbają o to, by ich podopieczni wychodzili do ludzi i uczestniczyli w życiu społecznym. Są więc organizowane wyjazdy na basen, wyjścia na hamburgera do Quicka i inne zajęcia zwiększające samodzielność. W sklepie terapeutka pomaga wybrać ubrania, ale Sabine płaci za nie sama. Również sama decyduje o tym, jak ma wyglądać robiony jej przez terapeutkę makijaż.

 

Audiodeskrypcja nie tylko dla niewidomych

 

            Film „Na imię ma Sabine” obejrzałam podczas pobytu u znajomych we Francji. Bardzo się ucieszyłam, gdy okazało się, że jest dostępny w wersji z audiodeskrypcją i napisami dla niesłyszących. Bez problemu obejrzałam go więc ze słabosłyszącą panią domu.

            Po raz kolejny oglądałam go z przyjaciółką, która ma zespół Aspergera, należący do zaburzeń autystycznych. Charakteryzuje się on m.in.: trudnościami z nawiązywaniem kontaktów, rozumieniem emocji, dostosowaniem się do społecznych sytuacji, komunikacją, akceptacją zmian. Często występuje też nadwrażliwość na hałas i bodźce wizualne. Moja przyjaciółka również ucieszyła się z audiodeskrypcji. Skoncentrowanie uwagi wyłącznie na słowach, bez patrzenia na ekran, było dla niej świetnym rozwiązaniem i stwierdziła, że w zupełności jej wystarczy. Film obejrzałyśmy przy wyłączonym monitorze. Okazuje się więc, że audiodeskrypcja jest bardzo przydatna nie tylko dla osób z dysfunkcją wzroku. Grupa zainteresowanych jest znacznie większa. Myślę, że chętnie skorzystaliby z niej także ludzie starsi. Pomogłaby im w zrozumieniu akcji. Starając się o środki na ten cel, warto szukać sprzymierzeńców wśród organizacji działających na rzecz osób z autyzmem. Na fakt, iż audiodeskrypcja jest w naszym wspólnym interesie, zwróciłam uwagę podczas mojego wystąpienia na zorganizowanej w grudniu w Poznaniu konferencji „Systemowe podejście we wspomaganiu rozwoju, edukacji, życia zawodowego i społecznego osób z autyzmem i zespołem Aspergera”.

 

Moje wrażenia

 

            Nigdy wcześniej nie widziałam filmu z audiodeskrypcją. Dzięki rzeczowym, nieprzegadanym opisom lektorów, czułam, że naprawdę widzę ten film. Bardzo przejmujące były przeplatające się obrazy z młodości i teraźniejszości tytułowej bohaterki. Radosna, tańcząca dziewczyna, grająca na pianinie, rozmowna, zachwycona podróżą do Nowego Jorku i otyła, śliniąca się kobieta z pochyloną głową, z trudem wypowiadająca słowa, mająca ataki lęku i agresji, to ta sama osoba – Sabine. Ona również dostrzega te różnice. Gdy siostra pokazuje jej film z ich wspólnej podróży do Stanów Zjednoczonych, Sabine płacze. „W tym czasie mieszkałam u mamy” – mówi przez łzy. Dużym atutem filmu jest też odpowiednio dobrana muzyka.

            Najbardziej poruszyły mnie rozmowy obu sióstr. Sabine zwierza się Sandrine, że rzeczy, które są dla niej cenne, trzyma w zamkniętej na klucz walizce, ponieważ boi się, że je zniszczy.

-         Czym jest dla ciebie miłość – pyta ją Sandrine.

-         Miłość sprawia, że jest mi dobrze.

Gdy Sabine mówi siostrze, że chciałaby mieć męża strażaka i będzie miała dzieci, których nigdy nie uderzy, trudno powstrzymać łzy.

Zwróciłam także uwagę na fakt, że Sabine, która mówi pełnymi zdaniami i ma bogaty zasób słów, często nie komunikuje się werbalnie, lecz przez działanie. Korzystanie ze słów sprawia jej widoczną trudność. Chęć wyjazdu na wakacje sygnalizuje więc poprzez próbę wyskoczenia przez okno. Gdy się boi, że po południu nie będzie już Sandrine, rzuca talerzem, krzyczy i pluje.

W Sabine, która tyle lat spędziła w zamknięciu, jest wiele lęku. Pobyt w szpitalu psychiatrycznym bardzo ją zmienił i obie siostry poniosły tego skutki. Sabine straciła radość życia, kreatywność i liczne talenty, a jej siostra w pewnym sensie straciła spokój, jest rozdarta i ma wyrzuty sumienia. Sabine doznała wielu upokorzeń. Wciąż czuje się zagrożona. Potrzebuje ciągłych zapewnień i dowodów miłości. Serce się ściska, gdy wciąż pyta siostrę, czy przyjedzie do niej jutro, pojutrze, będzie z nią po powrocie z basenu. Walczy o każdą chwilę spędzoną z Sandrine.

Celem reżyserki było pokazanie, że we Francji brakuje miejsc dla ludzi potrzebujących długoletniej opieki medycznej i wsparcia psychicznego. Zamykanie osób z autyzmem w szpitalach psychiatrycznych nie rozwiązuje tego problemu, a wręcz prowadzi do ich degradacji, niszczy ich potencjał i talenty, z których mogłoby skorzystać społeczeństwo. Pięć długich lat, które Sabine spędziła w szpitalu, to nie okres leczenia, ale farmakologicznego tłumienia niepożądanych zachowań. Podawane lekarstwa potęgowały wycofywanie się z kontaktu z otoczeniem. Tymczasem to nie leki były potrzebne, lecz długoletnia rehabilitacja, zapewnienie poczucia bezpieczeństwa i obdarzenie miłością. Z powodu braku pomocy i wsparcia, zdolności Sabine zostały zmarnowane. Nie może nawet samodzielnie żyć. Sandrine nie oskarża personelu szpitala, lecz podkreśla, że pozostawiona sama z problemem rodzina, nie jest w stanie sobie poradzić. Z jednej strony, mimo najszczerszych chęci i zaangażowania, nie potrafi podołać ogromnemu wyzwaniu opieki, z drugiej, czuje się odpowiedzialna i ma poczucie winy.

Sandrine swoją siostrę pokazuje w różnych sytuacjach, także podczas napadów złości. Mimo to potrafi zachować dyskrecję i wyczucie, pokazuje ją z miłością i szacunkiem. Sabine wyraziła zgodę na nakręcenie filmu i często go ogląda.

„Na imię ma Sabine” to wstrząsający film, niosący głębokie treści i przesłanie. Sabine, samotna w swoim autystycznym świecie, pragnie miłości i akceptacji. Ani lekarstwa, ani najlepsza nawet placówka, nie są w stanie tej miłości zastąpić. Mimo iż nie używa słów, swoim zachowaniem rozpaczliwie prosi Sandrine: „Bądź ze mną. Nie zostawiaj mnie! Bardzo cię potrzebuję. Kochaj mnie zwłaszcza wtedy, gdy tak trudno mnie kochać i gdy jestem agresywna. Jestem taka, bo się boję. Boję się swoich reakcji, utraty kontroli nad swoim zachowaniem. Boję się, że odejdziesz i znów zostanę sama, ze swoim bólem i samotnością”.

Sandrine bardzo kocha swoją młodszą siostrę, ale musi odejść. Nie może zaspokoić pragnienia cierpiącej Sabine, gdyż wtedy musiałaby zrezygnować ze swojego życia. Reżyserka nie mówi o tym wprost, lecz widz dostrzega ten kolejny, wielki dramat, wpisany między wiersze filmu.

 

„Biuletyn Informacyjny Trakt”, luty 2010